No i skusiłam się na pierwszą próbę.Najgorzej było z pierwszym koralikiem.Ale jakoś nie wychodziło, sznurki się plątały i wydawało mi się, że nie to nie dla mnie.O cierpliwości moja cnoto ukryta.Nie mniej jednak dobrnęłam do upragnionego celu.Aż trudno w to uwierzyć ale granatowe szklane koraliki są jeszcze z korali mojej prababci.Jutro założę ją do pracy.Zawsze to co pierwsze mimo jakiś wad i tak pozostaje w nas z jakimś sentymentem.Zaczynam urlop więc i tak ramki i koraliki będą musiały trochę na mnie poczekać.
I tak jestem dumna z efektów;-)
Masz rację , pierwsze pracki wymagają dużej cierpliwości, ale przecież MUSIMY spróbować!/przynajmniej ja tak mam.../
OdpowiedzUsuńPodobają mi się Twoje pracki z niezapominajkami i ostatnie bransoletki . Pozdrawiam, Bajka
Oj Margherita niezła brioszka ;-)
OdpowiedzUsuń